RADA PROGRAMOWA
OŚRODKA KSZTAŁCENIA MEDYCZNEGO
BESKIDZKIEJ IZBY LEKARSKIEJ
uprzejmie zaprasza na kurs nt.
NaProTECHNOLOGY nauka czy fikcja?
RADA PROGRAMOWA
OŚRODKA KSZTAŁCENIA MEDYCZNEGO
BESKIDZKIEJ IZBY LEKARSKIEJ
uprzejmie zaprasza na kurs nt.
NaProTECHNOLOGY nauka czy fikcja?
– Czekaliśmy na dziecko 14 lat – mówią Anna i Wojciech Gralińscy, właściciele gospodarstwa ogrodniczego z Opatówka koło Kalisza.
Naprotechnologia to metoda leczenia niepłodności i całościowej troski o zdrowie kobiety. Jej twórcą jest amerykański ginekolog prof. Thomas Hilgers. Jego metoda opiera się na bardzo dokładnej obserwacji cyklu kobiety (model Creightona), nowoczesnej diagnostyce, leczeniu farmakologicznym i chirurgicznym. Metoda ta nie jest kontrowersyjna moralnie. Nie stosuje się w niej zapłodnienia in vitro. W Polsce jest już kilku lekarzy i kilkudziesięciu instruktorów naprotechnologii.
Pobrali się, gdy Wojciech miał 31 lat. W tej sytuacji odkładanie decyzji o dziecku na później byłoby bez sensu. Ale okazało się, że to nie takie proste. Coraz trudniej było chodzić na rodzinne uroczystości, bo powtarzały się pytania: „No to kiedy…?”. Ci bardziej życzliwi dawali im adresy różnych lekarzy albo starali się omijać ten temat. Mniej życzliwi robili niewybredne docinki. Wśród tego wszystkiego Gralińscy czuli się jak trędowaci. – Zjeździliśmy całą Polskę, leczyliśmy się w kilku ośrodkach i to takich znaczących. Wszędzie badania i leczenie odbywały się według tego samego schematu i zawsze kończyło się tym samym. Na pytanie, co jest nie tak, lekarze mówili: „Nie wiemy”. O samym leczeniu lepiej nie wspominać. To bardzo przykre wspomnienia – i dla mnie, i dla żony. Po jednym z zabiegów dwa tygodnie wymiotowałem. A Ania do dziś nie chce jeździć do niektórych miast, bo źle jej się kojarzą – opowiada Wojciech. Z czasem oraz bardziej tracili siły. – Różne rzeczy przychodziły człowiekowi do głowy. Zastanawiałem się, czemu właśnie mnie to spotkało. Żona stwierdziła, że może lepiej, by to małżeństwo się rozpadło. Pojawił się też bunt, bo Kościół stoi przy rozwiązaniach naturalnych – wspomina mężczyzna.
Kto im pomógł?
– Ksiądz. Przychodził do nas po kolędzie. Modlił się, wspierał duchowo – mówi Wojciech, a Anna dodaje, że duchowny spytał ich kiedyś: „Ale czy wy wierzycie, że to dziecko będzie?”. Odpowiedzieli: „Tak!”. „To najważniejsze. Wiara czyni cuda” – odrzekł ksiądz. Chwila nadziei przyszła trzy, cztery lata temu, gdy trafili do Warszawy, do prof. Bogdana Chazana. – Niestety, w tym czasie żona zachorowała na kręgosłup, paraliż dotknął jej stopy. Musiała mieć operację, a neurolodzy odradzali ciążę, mówiąc, że kręgosłup nie wytrzyma. Przez pewien czas przestaliśmy się starać o dziecko – opowiada Wojciech. Potem znów zaczął jeździć, szukać. Trafił do Niepokalanowa na konferencję dla niepłodnych małżeństw. Tam po raz pierwszy rozmawiał z Marią Środoń z MaterCare (to organizacja katolickich ginekologów). Tam też usłyszał o naprotechnologii. Jednocześnie przeczytał o niej w „Naszym Dzienniku”. – Właściwie pierwszy raz słyszałem o niej w 2004 r., ale wtedy nie było w Polsce nikogo, kto by się nią zajmował. O wyjeździe za granicę nie myśleliśmy nawet z powodu bariery językowej – wspomina mężczyzna.
Już tego nie wytrzymam
Gdy się dowiedział, że w Lublinie jest poradnia naprotechnologiczna dr. Macieja Barczentewicza, wysłał tam gromadzoną przez lata dokumentację medyczną. – Doktor dwa tygodnie to wszystko czytał z jeszcze jedną panią doktor Dziobą – opowiada Wojciech. Podkreśla, że nie pytał ich o diagnozę czy leczenie, ale o to, czy w ogóle warto jeszcze próbować. – Jeśli dziś zrezygnujecie, za kilka lat będziecie sobie wyrzucać, że nie spróbowaliście wszystkiego – usłyszał. – Ja już powiedziałam: „Nie, dziękuję. Nie wytrzymam kolejnych wyjazdów. I jeszcze te obserwacje, tabelki. Nie, nie, mam już dość” – wspomina Anna.
Wtedy instruktorka naprotechnologii z Poznania Paulina Michalska tłumaczyła jej, że wypełnianie kart obserwacji kobiecego cyklu to także zadanie jej męża. Że obydwoje muszą się tego nauczyć. Anna, widząc, że nie zostanie z tym wszystkim sama, postanowiła raz jeszcze spróbować. Ostatni raz.
Szamani?
– Wieczorami przychodziłam, mówiłam, co zaobserwowałam. Zastanawialiśmy się, jak to zapisać. Dzwoniliśmy do instruktorki, pytaliśmy. Na początku robiliśmy mnóstwo błędów. Nasze karty były pokreślone czerwonym długopisem jak zeszyty w szkole – uśmiecha się Wojciech. Obserwacje prowadzone były przez cztery miesiące. Dopiero potem była pierwsza wizyta u dr. Barczentewicza. Trwała dwie godziny. Kolejne – półtorej godziny. Gralińscy zauważyli, że to zupełnie inne podejście niż to, do którego przyzwyczaili się przez lata. – Wyższość naprotechnologii to indywidualne podejście. W poprzednich ośrodkach nikt nie miał dla nas czasu. Wizyty trwały po 10 minut. A zdarzało się, że człowiek jechał wiele kilometrów, żeby się dowiedzieć, że wizyta jest odwołana – wspomina Wojciech. Wie, że inni ginekolodzy nazywają naprotechnologię szamaństwem. Jego ocena jest zupełnie inna: – Naprotechnolodzy to wykształceni lekarze o wysokiej etyce. Po okresie obserwacji było leczenie – dr Barczentewicz stwierdził problemy, których nikt wcześniej nie zauważył. Przepisał dodatkowe badania, zastosował terapię, a potem dał im trzy miesiące, żeby próbować. Wtedy właśnie poczęła się dwumiesięczna dziś Michalinka.
Patrzę – i nie wierzę!
– Akurat robiliśmy sadzonkę pomidorów. Miesiączka mi się opóźniała, ale nie zwracałam na to uwagi, bo mieliśmy kilka wyjazdów, trzeba było kupić maszyny do gospodarstwa. Ale nie pomyślałam, że mogę być w ciąży. Wojtek mi mówił, że trzeba zrobić test, ale ja wolałam poczekać. W końcu zostałam sama w domu i zrobiłam ten test. Patrzę – i nie wierzę! Raz jeszcze czytam instrukcję, bo może coś źle odczytałam. Przyjechał Wojtuś. Powiedział: „Nie, pewnie wzięłaś jakieś leki i wynik jest fałszywy” – opowiada Anna – Ale zadzwoniliśmy do dr. Barczentewicza. Kazał szybko zrobić badania. Potem je jeszcze powtórzyliśmy. Widać było, że dziecko jest, że ciąża się rozwija. Potem jeszcze pojawiły się problemy, więc poród odbył się Lublinie – dodaje jej mąż, trzymając na rękach bobasa. – Jak ją brzuszek boli, to się na moim brzuchu dogrzewa – tłumaczy szczęśliwy tata. Zimą w gospodarstwie pracy jest mniej, więc ma czas, żeby nacieszyć się maleństwem. – Często przychodzą do nas ludzie, którzy cierpią na niepłodność. Jedni byli strasznie przybici. Ale jak się dowiedzieli, jakie my mieliśmy problemy, to stwierdzili, że nie jest z nimi tak najgorzej. Wylecieli od nas jak na skrzydłach – mówi Wojciech Graliński.
• • •
– Wiesz, zakochałem się. To piękna dziewczyna, ale… nie wiem, czy mnie chce… – zwierzył się Jakub Tarasiuk swojej koleżance Ilonie Phan. Dziewczyna o charakterystycznej urodzie, odziedziczonej po tacie Wietnamczyku, zaczęła go przekonywać, że świetny z niego facet i na pewno wszystko się uda. – Ale… to ty jesteś tą dziewczyną – odpowiedział Kuba. Rozegrał to – rzec by można – dyplomatycznie, jak przystało na studenta stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Wrocławskim. Ilona studiowała z nim na jednym roku. Zaprzyjaźnili się. Zaręczyli. Kilka dni po obronach prac magisterskich byli już małżeństwem.
Wkrótce potem zaczęli starać się o dziecko. – Jeszcze przed ślubem wiedziałam, że coś jest nie tak, bo mój cykl nie trwał miesiąc, ale 100 czy nawet 200 dni. Co na to ginekolodzy? Jeden powiedział, że taka już moja uroda. Inni przepisywali mi środki antykoncepcyjne. Instynktownie postanowiłam ich nie brać. Potem brałam, ale to nic nie pomogło – było tylko gorzej. Jeden z lekarzy stwierdził, że mam policystyczne jajniki (to się potem potwierdziło). Proponował stałe stosowanie środków antykoncepcyjnych i farmakologiczne wywołanie owulacji, gdy będziemy planowali dziecko – opowiada Ilona. Dodaje, że była już gotowa przyjąć takie rozwiązanie, ale Kuba namawiał ją, żeby spróbowali naprotechnologii, o której słyszeli w poradni rodzinnej.
Kwiaty raz w miesiącu
– Byłam sceptyczna. Chciałam szybkich efektów, a nie jakiegoś tam prowadzenia obserwacji. Ale Kuba przekonał mnie, że trzeba najpierw stwierdzić, co mi właściwie jest. Posłuchałam męża i dobrze na tym wyszłam. Bo on jest taki, że realizuje swoje marzenia. Stypendium w Anglii? Wydawało się niemożliwe do zdobycia, a jednak nam się udało. Praca w USA? Też niemożliwe! Ale i z tym się nam powiodło – opowiada kobieta. Stosowanie naprotechnologii okazało się trudne. – To codzienne mierzenie temperatury godzinę przed wstaniem z łóżka to był heroizm – przyznaje Ilona. – Ale mieliśmy poczucie, że wybraliśmy dobrą drogę – dodaje Jakub. Potwierdzeniem tego było poczęcie i narodziny Marysi. Były też inne, uboczne korzyści. – Na potrzeby prowadzenia i wysyłania kart nauczyłem się obsługi komputerowego programu graficznego – mówi Jakub. Ilona podkreśla, że naprotechnologia bierze też pod uwagę względy psychologiczne. – Mąż ma przynajmniej raz w miesiącu przynieść żonie kwiaty. No właśnie, już dawno nie dostałam od ciebie kwiatów! – śmieje się Ilona, zwracając do męża. – Hmm, ostatnio… to było przy wyjściu ze szpitala, czyli cztery tygodnie temu! – broni się Jakub.
Różnica mentalności
Mężczyzna przyznaje, że przed ślubem nie widział nic złego w in vitro. – To wynikało z mojej niewiedzy – przyznaje Jakub. Ilona była przeciw ze względów światopoglądowych, ale tak naprawdę nie wiedziała, o co dokładnie chodzi. – Musiałam się solidnie poduczyć, żeby z nim o tym rozmawiać – śmieje się młoda mama. – Różnica między napro a in vitro tkwi w mentalności. In vitro pasuje do mentalności ludzi, którzy chcą szybkich rozwiązań. Idzie się do lekarza, robi zabieg, potem test i albo jest jedna, albo są dwie kreski. Naprotechnologia to metoda wymagająca – twierdzą Tarasiukowie. – Nauczyła mnie cierpliwości. Przyjąłem, że to będzie projekt rozłożony na 12–16 miesięcy – mówi Jakub. – A mnie nauczyła pokory. Dotąd wszystko zależało od nas i wszystko nam się udawało – wyjazdy za granicę, kupno mieszkania. A tu się okazało, że nie nad wszystkim mamy kontrolę – przyznaje Ilona. Poza tym in vitro to biznes. Ten problem jest, zresztą, szerszy. – Nasi znajomi mawiają, że ginekolodzy traktują kobiety jak bankomaty – mówią Tarasiukowie.
• • •
– Dwa lata chodziliśmy do kliniki leczenia niepłodności – opowiada Julita, stomatolog z Warszawy. Po specjalistycznych badaniach lekarze stwierdzili, że wszystko jest w porządku. – Mówili, że niepłodność to wynik stresu. Tak jest najłatwiej – mówi gorzko kobieta. Przeszła z mężem cztery sztuczne inseminacje. Bez skutku. Kolejnym krokiem miało być in vitro. – Nie miałam oporów moralnych, ale bałam się hormonów. Przy in vitro obciążenie hormonalne jest duże – tłumaczy Julita. Wtedy od dwojga znajomych usłyszeli o naprotechnologii. W ten sposób trafili do dr. Barczentewicza. – Jest strasznie fajny. Nie czuć u niego pośpiechu, można do niego zadzwonić, odpowiadał i nadal odpowiada na mejle. A przede wszystkim szukał przyczyny naszych problemów – wspomina Julita.
In vitro by nie pomogło
Z pomocą instruktorki zaczęła prowadzić obserwacje swojego cyklu. – Były uciążliwe. Ale szybko okazało się, w czym problem. Okazało się, że jedna z faz cyklu jest za krótka – ta, w której zarodek zagnieżdża się w łonie matki. Tak że gdybyśmy nawet zdecydowali się na in vitro, to i tak by się nie udało, bo zarodek by obumarł – mówi kobieta. Obserwacje trwały trzy miesiące. – Potem były trzy miesiące leczenia. Po raz pierwszy miałam normalny cykl i… hop! Udało się! – mówi mama niespełna dwumiesięcznej Helenki.
Julita słyszała, że zwolennicy in vitro uważają naprotechnologię za pseudonaukę, coś jak czary-mary dla katolików. – Byliśmy z mężem (też stomatologiem) bardzo zadowoleni z naprotechnologii.
Nie ma w niej takiego faszerowania lekami jak w in vitro. A przede wszystkim udało się dojść do przyczyny problemów. Bo jak leczyć, gdy się nie zna przyczyny? – podkreśla Julita. Nie bez znaczenia były też kwestie finansowe. Koszt ich półrocznego leczenia naprotechnologicznego to 1,5 tys. zł. Do tego dochodził jeszcze kupno leków. Tymczasem dwuletnie leczenie w klinice leczenia niepłodności kosztowało około 10 tys. zł. Do tego dochodziły jeszcze opłaty za wykonane prywatnie badania, m.in. drożności jajowodów, ale koszty te można w tym miejscu pominąć, ponieważ z wyników niektórych badań korzystał też dr Barczentewicz. – W każdym razie naprotechnologia jest na pewno tańsza – uważa pani stomatolog.
Jarosław Dudała
Artykuł pochodzi z gazety „Gość Niedzielny”
Nr 51-52/2010 26-12-2010
W Fundacji Evangelium Vitae rozpoczęli działalność nowo przeszkoleni instruktorzy Modelu Creighton’a. Pary pragnące leczyć przyczyny niepłodności za pomocą NaProTechnologii potrzebują najpierw nauczyć się wystandaryzowanego modelu obserwacji i zapisu biomarkerów płodności. W tym celu należy zgłosić się na spotkanie wprowadzające do Modelu Creightona, a następnie umówić się z wybranym instruktorem.
Terminy najbliższych spotkań wprowadzających to:
20.10.2012r o 12:30 Parafia p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa we Wrocławiu – Pawłowicach (salka przy Kościele), prowadzące Agnieszka Leibmann i Joanna Bober
27.10. 2012r. o 10:00 Fundacja Evangelium Vitae przy ul. Rydygiera 22 – spotkanie poprowadzi Magdalena Krajewska
30.10.2012 na godz. 16.30 Fundacja Evangelium Vitae we Wrocławiu przy ul. Rydygiera 22-28, blok E (przy bramie wjazdowej). Spotkanie poprowadzi dr Krzysztof Strug – doradca życia rodzinnego, Instruktor Modelu Creighton’a w trakcie szkolenia (FCPI)
Informacje i zgłoszenia fundacja@boromeuszki.pl lub telefonicznie na nr tel. 503 515 526
Spotkania wprowadzające są bezpłatne!
Więcej informacji na stronie Ośrodka: www.fev.wroclaw.pl
Plany dyżurów instruktorów Modelu Creightona dostępne są na stronie: http://www.fev.wroclaw.pl/specjalistyczny-osrodek-odpowiedzialnego-rodzicielstwa-soor/
Warszawa 26-27.10.2012
Nadchodzące wydarzenie obejmować będzie problematykę związaną z niepłodnością. W czasie jej trwania poruszone zostaną aktualne regulacje prawne, postawy nurtów religijnych związanych z problemem posiadania dzieci, a także próba rozstrzygnięcia kwestii związanej ze wskazaniem przez WHO, iż niepłodność jest chorobą społeczną. Zaprezentowane zostaną najnowsze metody walki z niepłodnością. Spotkanie skierowane jest zarówno do lekarzy andrologów, ginekologów, seksuologów, psychologów, lekarzy rodzinnych, endokrynologów, firm farmaceutycznych, ale także do osób zainteresowanych tematyką spoza kręgu medycznego oraz farmaceutycznego.
Tytuł: Spojrzenie klinicysty i diagnosty laboratoryjnego
Zapraszamy wszystkich zainteresowanych andrologią do wzięcia udziału w corocznym Sympozjum naukowo-szkoleniowym tzw. Dniach Andrologicznych. Polskie Towarzystwo Andrologiczne po raz pierwszy organizuje to Sympozjum wspólnie z Polskim Towarzystwem Diagnostyki Laboratoryjnej. Wiodącym tematem będą kontrowersje w diagnostyce andrologicznej. Mamy nadzieję, że dużym zainteresowaniem z Państwa strony spotkają się
wykłady oraz dyskusja klinicystów z diagnostami na temat praktycznego wykorzystania wyników badań w leczeniu, nowych metod diagnostycznych oraz błędów popełnianych w interpretacji wyników badań. Będziemy także mówić o badaniach podstawowych dających perspektywę dalszego rozwoju andrologii. Ważną częścią Sympozjum będą warsztaty praktycznej oceny badania nasienia według standardów WHO z 2010r. Po upływie kilku lat spotkamy się znów w Łodzi. Miło nam będzie zaprosić Państwa do nowego Centrum Dydaktycznego naszego Uniwersytetu Medycznego. Mamy nadzieję, że to miejsce znajdzie Państwa uznanie. Jak zwykle po obradach odbędzie się uroczysta kolacja, podczas której będzie można spotkać ekspertów, ale także zacieśnić kontakty towarzyskie podczas dobrej zabawy.
Szczegóły na stronie: http://www.pta2012.pl/
Audycja Hanny Marii Gizy. 29 września (sobota), godz. 16.00
Uczestniczą:
Joanna Brożek- dziennikarka GN, dr Maciej Barczentewicz – ginekolog, Instytut leczenia niepłodności w Lublinie, prof. Marian Szamatowicz – ginekolog, prof. Zbigniew Szawarski – filozof i etyk.
Dane Światowej Organizacji Zdrowia wskazują, że bezpłodność jest chorobą o znaczeniu społecznym. Na świecie co szósta para ma problem z zajściem w ciążę. W Polsce dotyka to około miliona osób.
Komentarz redakcji portalu:
Prof. Marian Szamatowicz przywołuje Biblie, gdzie Bóg kieruje pierwsze słowa do Człowieka: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” (Rdz 2, 28) – a „leczenie”, o którym Profesor mówi niestety nie mają nic wspólnego z leczeniem płodności…. sam to potwierdza:
zachęcam do wysłuchania debaty:
Audycja
Prawa autorskie: Polskie Radio
Dziękujemy wszystkim prelegentom, wolontariuszom oraz uczestnikom za wszystko. Mamy nadzieję, iż konferencja przybliżyła temat Naprotechnologii.
Sukcesywnie będziemy umieszczać wykłady z konferencji na naszym serwisie tak, aby informacja o rzetelnej metodzie leczenia problemów z płodnością dotarła do wszystkich zainteresowanych.
INFERTILITY CONFERENCE, DUBLIN, IRELAND SATURDAY 26TH MARCH 2011
Program:
9.10 am The FertilityCare Chart – A standardised prospective record of fertility cycles
Jaclyn Ascough, BA,CFCP
Certified FertilityCare Practitioner, Founding member FertilityCare Centres of Europe
TIP! To get the most from this presentation click on the audio first and then go to the powerpoint slides below so you can watch the slides as the presentation proceeds.
9.30 am Infertility – A paradigm shift in treatment from acute to chronic care
Restorative Reproductive Medicine: What it is and why we need it.
Prof. Joseph Stanford MD, Professor of Family and Preventive Medicine, University of Utah, Director of Research Protocols for the IIRRM, former president, American Academy of FertilityCare Professionals, former member US FDA Committee on Reproductive Health Drugs
Audio Here Q&A Slides Here (PDF)
10.30 am Restorative Reproductive Medicine: A “clinical evidence-based” approach to care
Dr. Phil Boyle MICGP, MRCGP, CFCP GP Fertility Specialist Galway Clinic, Director FertilityCare Centres of Europe, President IIRRM
Audio Here Q&A Slides Here (PDF)
12.00 pm Doctor conscience and patient care – Does society needs doctors to say “No”?
Prof. Farr Curlin MD, Assistant Professor of Medicine, MacLean Center for Clinical Medical Ethics, The University of Chicago
Audio Here Q&A Written Paper Here (PDF)
2.00 pm Near contact Laparoscopy & diathermy of endometriosis – who needs surgery?
Dr. John Monaghan FRCOG
Obstetrician & Gynaecologist, Portiuncula Hospital, Ballinasloe, Co. Galway
Audio Here Q&A Slides Here
2.25 pm Menorrhagia – what can a GP do when conventional treatment fails?
Dr. Eileen Reilly MRCOG Obstetrician & Gynaecologist, Galway Clinic
Audio Here Q&A Slides Here
2.45pm Abstract Paper Presentations – Selected submissions from Europe
Dr. Rene Ecochard Audio Here Slides Here
Dr. Michaela Menárguez Audio Here Slides Here
Dr. Cristina Lopez Audio Here Slides Here
4.15pm Case presentations of NaProTechnology fertility treatment
Dr. Maciej Barczentewicz, Obstetrician & Gynaecologist, Lublin, Poland
Audio Here Slides Here PDF written document of presentation
4.45 pm Transitioning from IVF practice to restorative reproductive medicine.
14 years of experience in the first Polish ART clinic in Bialystok (1993-2007)
2 years of experience in the first Polish restorative reproductive medicine clinic
Dr. Tadeusz Wasilewski Obstetrician & Gynecologist, Bialystok, Poland
A medical specialist with extensive experience of infertility treatment.
W apelu naukowcy przypominają, że sztuczne zapłodnienie niesie za sobą niszczenie poczętych już istot ludzkich. Dzieci, które rodzą się, są 2−3−krotnie bardziej narażone na wady wrodzone i opóźnienie rozwoju psychofizycznego.
Pierwsze najważniejsze 5 dni życia mały człowiek „wyprodukowany” w szkle musi spędzić w sztucznych warunkach poza łonem matki.W 2009 roku stu naukowców zaapelowało do polskich parlamentarzystów o wprowadzenie ustawowego zakazu stosowania procedury „in vitro” jako drastycznie niehumanitarnej oraz o szerokie upowszechnienie naprotechnologii i zapewnienie jej pełnej refundacji z NFZ. Po trzech latach pod dokumentem podpisało się już 300 naukowców, a swoje poparcie można nadal składać za pośrednictwem stronywww.wychowawca.pl/podpisy.
W apelu naukowcy przypominają, że sztuczne zapłodnienie metodą in vitro niesie za sobą niszczenie poczętych już istot ludzkich – ginie ich od 60 do 95 procent. Dzieci, które rodzą się, są 2−3−krotnie bardziej narażone na występowanie różnych wad wrodzonych, a także opóźnieniem rozwoju psychofizycznego w porównaniu do dzieci poczętych w sposób naturalny.
Naukowcy zwracają też uwagę, że istnieje nowoczesna metoda diagnozowania i leczenia niepłodności – naprotechnologia. Opiera się ona na tzw. Modelu Creightona, służącym precyzyjnej obserwacji organizmu kobiety w czasie jej naturalnego cyklu. Na żadnym etapie stosowania naprotechnologii nie dochodzi do niszczenia poczętych istot ludzkich, naruszenia godności małżonków i poczętej istoty ludzkiej oraz zachowane są ekologiczne zasady prokreacji. Naprotechnologia – zdaniem sygnatariuszy apelu – w porównaniu do procedury „in vitro” jest bardziej skuteczna i kilkakrotnie mniej kosztowna.
Publikujemy treść apelu:
Apel naukowców do polskich parlamentarzystów w sprawie procedury „in vitro” i naprotechnologii:
We wrześniu [2009 r.] w Sejmie RP rozpoczęły się prace nad regulacjami prawnymi dotyczącymi procedury „in vitro”. Jako naukowcy i nauczyciele akademiccy pragniemy zabrać głos w tej ważnej kwestii społecznej. Życie człowieka rozpoczyna się w momencie poczęcia – to fakt biologiczny, naukowo stwierdzony. Procedura „in vitro”, mająca służyć przekazywaniu życia ludzkiego, jest nieodłącznie związana z niszczeniem życia człowieka w fazie prenatalnego rozwoju, jest więc głęboko nieetyczna i jej stosowanie winno być prawnie zakazane. Z publikowanych danych – z różnych ośrodków medycznych stosujących „in vitro” – wynika, że w trakcie tej procedury ginie 60-80% poczętych istot ludzkich (z brytyjskich informacji wynika, że nawet 95%).
Procedura „in vitro”, na różnych etapach jej stosowania, narusza trzy artykuły Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej: art. 30, art. 38, art. 40 oraz art. 157 kodeksu karnego. Procedura ta jest rażąco sprzeczna z ekologią prokreacji, zastępując naturalne środowisko poczęcia i początkowego rozwoju człowieka, jakim jest łono matki, przez „szkło”, a w skrajnym przypadku przez system głębokiego zamrażania (do temperatury -195°C). To naruszenie ekologii prokreacji skutkuje prawie dwukrotnym wzrostem śmiertelności niemowląt, 2-3-krotnym wzrostem występowania różnych wad wrodzonych a także opóźnieniem rozwoju psychofizycznego dzieci poczętych metodą „in vitro” w porównaniu do dzieci poczętych w sposób naturalny.
Pozytywną metodą pomocy małżonkom pragnących poczęcia i urodzenia dziecka jest naprotechnologia. Naprotechnologia to nowoczesna metoda diagnozowania i leczenia niepłodności na podstawie tzw. Modelu Creightona, służącego precyzyjnej obserwacji organizmu kobiety w czasie jej naturalnego cyklu. Na żadnym etapie stosowania naprotechnologii nie dochodzi do niszczenia poczętych istot ludzkich, naruszenia godności małżonków i poczętej istoty ludzkiej oraz zachowane są ekologiczne zasady prokreacji. Należy też podkreślić, że naprotechnologia w porównaniu do procedury „in vitro” jest bardziej skuteczna i kilkakrotnie mniej kosztowna.
Apelujemy o wprowadzenie ustawowego zakazu stosowania procedury „in vitro” jako drastycznie niehumanitarnej oraz o szerokie upowszechnienie naprotechnologii i zapewnienie jej pełnej refundacji z NFZ.
Zapraszamy do dołączenia do sygnatariuszy apelu [FORMULARZ].
Uwaga! Adres e-mail wyłącznie do wiadomości organizatorów Apelu.
źródło: http://www.wychowawca.pl/podpisy/